Prawa autorskie © 2021 ProcureMe
Zwróciliście uwagę, jak często proaktywna postawa jest wpisywana w oczekiwaniach względem kandydata podczas procesu rekrutacyjnego?
Obserwuję modę na słowo "proaktywność".
Ciekawe, jak często, po podjęciu już pracy, okazuje się, że przestrzeń na nią, kończy się wraz z panującymi w firmie procedurami, nie wynikającymi z żadnych regulacji prawnych, które by tłumaczyły ich istnienie?
W swojej wieloletniej karierze zawodowej niejednokrotnie zdarzyło mi się, że byłam doceniana za swoją proaktywność, działanie z wyprzedzeniem, sprawiające, że przekazywane mi tematy były "zaopiekowane" od A do Z, z uwzględnieniem opcji wystąpienia i gotowości rozwiązania scenariuszy "Ź", bądź "Ż".
Dla współpracowników często byłam, tą która walczy z wiatrakami., na pewno mieli rację. Czasem się to opłacało, innym razem przegrana była bolesna.
Mając wewnętrzne poczucie misji, widząc szanse na efektywniejsze załatwienie sprawy, w mojej nomenklaturze zrobienia czegoś "tak jak należy" - zawsze wybierałam tę opcję, niezależnie, czy wychodziło to poza obszar moich obowiązków czy nie.
Szalenie ciężko było mi wykonać jedynie zlecony mi wycinek pracy, bez ingerencji w to, jak zgodnie z "najlepszą praktyką" być powinno.
Co ciekawe, moje podejście nie skutkowało nagromadzeniem się pracy, udawało mi się efektywnie ją wykonywać, lecz często przypłacałam to frustracją, ponieważ nie wszyscy mieli takie samo podejście...
Otrzymując wycinek pracy wykonany przez inną osobę, często musiałam sama "dorobić", "dopracować" lub "dookreślić" czego bym oczekiwała.
Przyznaję, że oczekiwałam od innych tak samo dużo, jak od siebie.W jednej z organizacji, w której pracowałam - podczas rozmowy kwalifikacyjnej pytano mnie o przykłady działań proaktywnych, nakreślono potrzebę zmian i znalezienia osoby, która te zmiany przeprowadzi.
Po kilku miesiącach pracy zaczęłam uderzać w ścianę - chcąc być ambasadorem zmian, byłam co chwilę sprowadzana przez osoby decyzyjne na ziemię.
Oficjalnie "służyły mi wsparciem", w praktyce każda ich decyzja przeczyła duchowi zmian, nie była konsekwentnym działaniem, tylko chaotycznym skakaniem z kwiatka na kwiatek.
Ciężko przy braku logicznych argumentów co do podejmowanych decyzji o proaktywne myślenie. Zwyczajnie byłam zaskakiwana nowymi pomysłami i brakiem spójności
Pytanie z jakim się dzisiaj zjawiam, to czy proaktywność, rozumiana jako działania wyprzedzające konsekwencje ich braku jest możliwa w miejscu pracy?
👁🗨Czy rzeczywiście jest ona nawet jeśli oczekiwana, to wspierana przez pracodawców?❓
Podpowiedź:
Możesz usunąć tę informację włączając Plan Premium